czwartek, 29 marca 2012

Moje życiowe "pierwsze razy"...z tego tygodnia:)

Mijający tydzień był dla mnie bardzo intensywny pod wieloma względami. Wiele się działo.
Choć nie ukrywam ja lubię jak jest dużo i ciekawie:)

I tak:

1. Pierwszy raz w życiu zafarbowałam włosy - dokładnie dziś:)
    Kolor nie różni się dramatycznie od moich naturalnych rudych włosów, ale miał za zadanie ukryć pojawiające się pierwsze siwe włosy i to się udało.
    No cóż...starość nie radość...Myślałam, że pierwsza siwizna dopadnie mnie później, ale niestety przyszła już teraz:(
    Dodatkowo fryzjerka podcięła mi włosy i poddałam się zabiegowi SPA - czyli jonizacji włosów pod specjalną kapsułą.
Włosy po tym - jak marzenie, dotykam je w koło:)
  

2. Parę dni temu skorzystałam także z zabiegu zamykania laserem na naczynek na twarzy. Na razie była pierwsza wizyta.
Za tydzień druga.
Naczynka to moja zmora od dziecka i dziedzictwo rodzinne:)
    Długo się zastanawiałam nad laserem, ale w końcu w zasadzie po latach myślenia o tym - zdecydowałam się, że spróbuje.
    Zabieg nie zależy do przyjemnych, na wieki niestety też nie jest, a do tego nie kosztuje mało i nie wystarczy jedna wizyta...No ale zobaczymy co z tego wyniknie.

3. W tym tyg. podpisałam także zawodowo swój największy jak do tej pory kontrakt.

    Kosztował mnie bardzo dużo wysiłku, stresów ale przyznam, że jestem z siebie dumna!:)
    Miałam chwile zwątpienia ale udało się, choć oczywiście to nie tylko moja zasługa.

Poza tym….
:)

4. Pierwszy raz w życiu kupiłam sobie buty koloru różowo-koralowego:)
Baleriny z Zary.
Ja jako wróg różu w ubraniu zdecydowałam się po raz pierwszy na taki „szał”:)
Choć ten róż to bardziej koral
. Albo sobie to tak tłumaczę:)



Co więcej poszłam za ciosem i kupiłam jeszcze 3 koralowe bluzki.
Jedną z nich na dziale dziecięcym H&M.
Siwizna nieśmiało weszła już na głowę, od jakiegoś czasu trójka z przodu, ale bluzka za to dla dzieci - nie jest zatem tak źle:)


I to chyba na tyle moich „pierwszych razów” jakie w sumie zmieściłam w tym tygodniu…

Małe rzeczy a cieszą.

Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.

A może Wy coś w tym tygodniu także zrobiłyście po raz pierwszy w życiu?
Chętnie posłucham.

Magda

środa, 28 marca 2012

Sephora - Wymień stare na nowe - podejście nr 2:)

Wczoraj nastąpiło moje drugie podejście do Sephory w ramach promocji 50% - Wymień stare na nowe!
Pierwsze swoje zakupy związane z tą akcją opisałam 2-3 posty wcześniej czyli tu>>

 


Tym razem skusiłam się na znany już chyba wszystkim pędzel mineral powder nr 45.

 
Pędzel przeznaczony do pudrów mineralnych, ale jego praktyczne zastosowanie jest o wiele szersze.
Można stosować go do każdego innego pudru czy też aplikacji podkładów płynnych.

  
  
Jest wykonany z włosia syntetycznego. Niezwykle miękki, delikatny i zgrabny:)


Pędzel w regularnej cenie kosztuje 65 PLN i za taką kwotę bym go nigdy chyba nie kupiła.
Zawsze wydawał mi się jednak za drogi.
Co innego po 50% rabacie czyli za 32,50 PLN:)

  

Drugi produkt to tusz do rzęs. Konkretnie Full Action Mascara w kolorze Ultra Black. 


Nigdy nie miałam tuszu marki Sephora, więc zobaczymy czy mnie nie zawiedzie.

Maskara bez promocji - 55 PLN. Po rabacie - 27,50 PLN.
Ten tusz w regularnej cenie także jak do tej pory mnie nie zachęcał do kupna.
 

Jak na razie jednak zostaje w zamknięciu:) Aktualnie używam trzy inne maskary więc ten musi czekać cierpliwie na swoją kolej.

_________________________________

Ogólnie mogę powiedzieć, że to naprawdę świetna akcja.
Jestem także mile zaskoczona podejściem pań sprzedających w sklepie.
Przy dwóch moich wizytach i to w 2 różnych sklepach - zanim jeszcze powiedziałam, że mam produkty na wymianę - informowano mnie o takiej możliwości.
Zachęcano też inne Klientki, które nie wiedziały o całej akcji a wybrały jakiś produkt, by poszukały jakiś kosmetyków w domu i przyszły np. następnego dnia i zapłaciły mniej.

Poza tym panie wcale nie trzymają się ściśle zasady, że róż trzeba wymienić na róż, maskarę na maskarę itd. Przynajmniej podczas moich wizyt powiedziano mi, że "abym coś miała":), nie muszę wymieniać ściśle wg regulaminu.

Podoba mi się takie podejście, a niestety nie często jest ono spotykane w polskich sklepach.
Często o promocjach sprzedawcom trzeba przypominać albo wręcz o nie walczyć, bo oczywiście albo nikt Ci o tym nie powie i liczy, że a nóż widelec nie wiesz albo robi się wszystko byś nie mógł człowieku z nich skorzystać, bo coś tam....

Tu Sephora wg mnie spisała się na medal!

Zamieszczam zatem swój skromny apel do innych drogerii, sieciówek itp.!
Może warto akcję skopiować?:)

Tak sobie myślę...Np. sklepy z ciuchami. Przynosisz bluzkę starą do H&M czy ZARA - masz 50% rabatu na nową.
A takie starsze ciuchy - np. za małe, za duże, mniej modne itd. zawsze sklep mógłby przeznaczyć na cele charytatywne.
Mamy tym samym zadowolenie nas Klientów z powodu dobrych cen i nowego miejsca w szafie, sklep robi sobie dobry PR pomagając potrzebującym, a potrzebujący mają nowe odzienie. Wszyscy są zatem zadowoleni:)

Szkoda tylko, że managerowie sieciówek nie czytają mojego bloga....:)

Dobrego dla Was!
Magda

Biochemia Urody - przyszło nowe zamówienie, trzy produkty

Od mniej więcej 1,5 roku co jakiś czas składam zamówienia w sklepie Biochemia Urody.
Nie wszystkie produkty w 100% sprawdziły się u mnie, ale mam kilka ulubionych.
Generalnie "mieszanie":) kosmetyków i stawianie na rzeczy bardziej naturalne - szczególnie jeśli chodzi o pielęgnację twarzy - stało się od dłuższego czasu moim małym hobby. Skóra także jest mi za to hobby wdzięczna:)

Tym razem zakupiłam trzy specyfiki i dziś otrzymałam je pocztą:

  
1.  Eliksir winogronowy - 43 PLN



 

 Ten krem już miałam. Używałam go ponad 3 m-ce i ponownie do niego wracam, bo sprawdził się u mnie znakomicie.
Jeśli jesteście zainteresowani recenzją - dajcie znać.

 
 Pełne opisy tych kosmetyków, ich działanie, przeznaczenie, sposób tworzenia i aplikacji znajdziecie pod wskazanymi linkami.

Oprócz kremu z puntu 2 innych produktów jeszcze nie testowałam.
Najbardziej jestem ciekawa eliksiru i wiąże z nim duże nadzieje, szczególnie jeśli chodzi o sferę naczynek z jakimi od zawsze mam problem.
Oby nie zawiódł!

Mam także nadzieję, że skutecznie wesprze zabiegi jakie dziś akurat rozpoczęłam - a mianowicie laserowe zamykanie naczynek na twarzy.

Ze spraw logistycznych dodam, że sklep BU znacząco akurat przy tym zamówieniu poprawił swój czas realizacji.
Przy kilku poprzednich zamówieniach termin dostawy wynosił około 3 tyg., a nawet ponad.
Tym razem przesyłka dotarła do mnie od czasu zamówienia w 8 dni.
Także jest lepiej:) Choć nie wiem czy to dotyczy teraz wszystkich zamówień, czy może w zależności od tego co się zamawia.

Dobrze też by było wprowadzić powszechne już prawie wszędzie płatności on-line, a nie tylko opcję przelewu.

Jak mam się "czepiać" to po tylu zamówieniach jaki akurat ja złożyłam, miło by było dostać jakiś rabat:)
Może jakiś system punktowy? Kod rabatowy albo przynajmniej zestaw próbek.
W sklepie mazidla.com już przy pierwszym zamówieniu można wybrać próbki do testów i uważam, że to świetny pomysł.
Szkoda, że Biochemia Urody niestety nic takiego Klientom nie oferuje.


A teraz idę mieszać eliksir winogronowy:)

Miałyście z tymi produktami do czynienia?
Co Wy lubicie z BU? Chętnie poznam Wasze opinie.


Magda

poniedziałek, 26 marca 2012

Drogeria HEBE - małe zakupy z dnia otwarcia

Kilka dni temu całkiem blisko mnie otworzyli nową drogerię Hebe.
Z tego co obserwuje coraz więcej sklepów tej sieci otwiera się w różnych miejscach Polski.

Udałam się w dniu otwarcia i poczyniłam małe zakupy:)


Kupiłam:

- szampon firmy Organix - Coconut Milk Shampoo - 24,99 PLN
- bibułki matujące Perfecta - firmy Dax Cosmetics - 10,99 PLN
- skoncentrowane serum do rzęs 3w1 - Advance Volumiere - firmy Eveline - 10,99 PLN
- błyszczyk powiększający usta - Volume Lip Extreme - także od Eveline - kolor 506 - 8,79 PLN

W ramach prezentu dostałam odżywcze mleczko do demakijażu z serii AA - pełnowymiarowe opakowanie 250 ml.
Mleczek nie używam chyba od ponad 3 lat. Całkowicie przerzuciłam się na płyny micelarne, ale pewnie się nie zmarnuje:)

Dodatkowym prezentem na otwarcie - było odjęcie od całego zamówienia kwoty 10 PLN.
Zatem mój cały rachunek zmniejszył się o tą kwotę.

W Hebe też jest ciekawa stała promocja. Polega ona na tym, że za każde wydane 40 PLN dostajemy kupon na 10 PLN na kolejne zakupy. Kupon jest ważny 10 dni. Taki kupon także dodatkowo otrzymałam:)
Uważam, że to świetny ukłon w stronę Klienta.

Żadnego z zakupionych produktów wcześniej nie miałam, więc teraz namiętnie używam.
A Wy miałyście z którymś z nich już jakieś doświadczenia?

Zauważyłam, że w Hebe jest wiele marek kosmetyków pielęgnacyjnych jakich gdzie indziej nie widziałam.
Poza tym mają szafę Eveline - a zawsze te kosmetyki ciężko mi było spotkać oraz szafę Bell. Poza tym kilka szaf z inną dostępną powszechnie kolorówką.

Słyszałam, że w ich sklepach jest też szafa Essence, ale w tym sklepie koło mnie jej nie było. Choć Pani w sklepie informowała, że w dniu otwarcia jeszcze wszystkiego nie mają i za około 10 dni będzie pełen asortyment.

Spodobało mi się też to, że drogerie są długo otwarte i to 7 dni w tygodniu.
W powszednie dni do godziny 21, w sobotę do 18, a w niedzielę do 16.

Znacie drogerię Hebe? Lubicie?

Uściski
Magda

Promocja 50% w Sephora - co zakupiłam/wymieniłam?

W związku z aktualną promocją w Sephorze „ODWAŻ SIĘ NA ZMIANĘ!” czyli Wymień stare kosmetyki na nowe, postanowiłam zakupić dwie rzeczy tej marki.
Trzeci kosmetyk - balsam do ust zakupiłam w cenie regularnej. Należy on bowiem do działu pielęgnacji, a rabatowi 50% podlega tylko kolorówka i akcesoria np. pędzle.

  
I. Kompaktowy podkład matujący w pudrze Sephora (Mattifying foundation) - w kolorze D20 - Clair Light
- to już moje trzecie opakowanie tego podkładu, bardzo go lubię, mam wiele innych podkładów, ale lubię go zawsze mieć, szczególnie latem czy wiosną
- ma fajne lusterko + gąbeczkę
- pojemność: 9 g
- cena regularna to 59 PLN, po rabacie - 29,50 PLN


II. Puder rozświetlający Sephora (Higlighting compact powder) - w kolorze I30 - dore golden
- tego produktu nigdy wcześniej nie miałam
- pięknie pchnie
- możemy go używać jako bronzer, rozświetlacz a nawet róż
- pojemność: 11 g
- cena regularna to 45 PLN, po rabacie - 22,50 PLN



 Już bez wymiany skusiłam się jeszcze na jeden kosmetyk do ust, bo słyszałam o nim wiele dobrych opinii:

III. Balsam do ust Sephora (Ultimate lip balm) - posiada SPF 15
- tego balsamu też nigdy nie miałam
- pięknie pachnie wiśniami
- daje cudny połysk bez koloru
- niesamowicie kremowy
- cena regularna to 26 PLN (nie podlegał rabatowi)

Promocja jest niezwykle korzystna i jeśli jeszcze o niej nie słyszałyście - warto się zapoznać. Z drugiej strony oczywiście nie ma co korzystać z niej na siłę i kupować coś co nie jest nam zupełnie potrzebne.

Przypominam, choć pewnie już każda z Was wie:), że promocja dotyczy tylko marki Sephora. Poza działem pielęgnacja.
Można do 1 kwietnia 2012 przynieść do sklepu Sephora zużyty, przeterminowany kosmetyk/opakowanie i wymienić go na taki sam (w sensie zastosowania) lub podobny (np. błyszczyk można wymienić na pomatkę i odwrotnie) płacąc za niego 50% ceny.  Oczywiście przyniesione do oddania kosmetyki mogą być każdej dowolnej marki nawet no-name, "bazarkowej" itp. Akcja dotyczy także pędzli.
Szczegółowy regulamin promocji znajdziecie tu>>

Zastanawiam się jeszcze nad drugim podejściem do Sephory właśnie w celu zakupu pędzli - a konkretnie jednego z nich, ale jeszcze muszę się zastanowić jakiego pędzla chciałabym się pozbyć:)

Skorzystałyście tej promocji?
Albo może planujecie?

Pozdrawiam
Magda

czwartek, 22 marca 2012

Lakier China Glaze - Make Some Noise...Czyli koral króluje!




Zainspirowana ostatnim skromnym zakupem bluzki z H&M (dział dziecięcy:)) w kolorze koralu, postanowiłam na dzisiejszy dzień "włożyć' na paznokcie lakier w kolorze pięknej koralowej czerwieni.
Zagościł nie tylko na paznokciach rąk ale też stóp:)


    Lakier to Make Some Noise by China Glaze
 
 

 

 Tu z na tle mojej bluzki - inspiracji:)

 
Bluzkę połączyłam dziś do pracy z granatową marynarką i granatowymi spodniami.
Lubię ostatnio takie połączenie zwariowanego koralu z eleganckim granatem +/i biel.
Paznokcie mocno koralowe czy czerwono-koralowe świetnie wg mnie wpisują się w całość:)
 

Lakier świetnie kryje. Kolor w rzeczywistości jest jeszcze żywszy niż na zdjęciach i bardziej koralowy niż czerwony.
Choć w zależności od światła przyjmuje różne odcienie i może być różnie widziany.
Spokojnie wystarczy nałożenie jednej warstwy, choć ja zawsze stosuje dwie.

Wyżej zdjęcia w świetle dziennym. Poniżej - w sztucznym.




Z czym Wy lubicie łączyć koral?

A jutro piątek! Hura!
Magda

Mac Sheen Supreme Lipstick - Korean Candy. Swatche + recenzja.....+ bonus Juliette Binoche:)

Po moim poście o ostatnich zakupach w Mac, kilka osób prosiło o mnie o swatche pomadki Sheen Supreme Lipstick w kolorze Korean Candy.

 

 Zamieszczam zatem wraz z moją krótką recenzją.

Zdjęcie nr 1 w świetle dziennym
Zdjęcie  nr 2 w świetle dziennym




     Nie ma co się w sumie rozpisywać.
Pomadka jest znakomita. Nawet jeśli akurat nie interesuje Was ten kolor myślę, że warto skusić się na jakąś inną z tej serii.
Ja już mam chrapkę na inne kolory, ale trzeba spasować:)
Kolor Korean Candy to piękna czerwień z pomarańczowymi tonami.
To ten rodzaj czerwieni jaką ja akurat uwielbiam i jaka najbardziej mi jako rudzielcowi:) pasuje.


Zdjęcie nr 1 w świetle sztucznym
Zdjęcie nr 1 w świetle sztucznym
Szminka znakomicie się aplikuje. Jest niezwykle kremowa, lekka.
Usta są nawilżone, miękkie i pięknie elegancko błyszczą jak tafla wody.
Nie wymaga nakładania pod nią jakiegoś balsamu.
Nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek czy innych problemów z ustami.
Powiedziałabym, że nawet skutecznie może je ukryć.
Świetnie napigmentowana. Nie trzeba jej aplikować kilka razy by uzyskać ładny kolor.
Cudnie pachnie.
Nie wylewa się nieestetycznie poza kontur ust.

Jestem także bardzo zaskoczona jej trwałością. Mimo, że jest bardzo jedwabista naprawdę długo pozostaje na ustach mimo np. mówienia czy picia.
Ścieranie jest bardzo równomierne.
Na początku lekko schodzi błysk, ale kolor (może tylko lekko przygaszony) bardzo długo na ustach pozostaje.

Pomadka nie zbiera się w kącikach czy na środku ust.
Nie mam jej długi czas ale zakochałam się w niej i używam ostatnio stale:)
W niej też przywitałam wiosnę!:)

Pięknie się nosi, dodaje elegancji i pewności siebie.

Bardzo mi się także podoba proste czarne opakowanie.


Nie mam innych kolorów z tej serii ale śmiem twierdzić, że wszystkie są rewelacyjne. Jeśli macie inne doświadczenia - dajcie koniecznie znać.

Wadą jest oczywiście cena - 79 PLN w salonach MAC.

Do tego zauważyłam, że przez swoją miękkość szminka może ulec łatwemu złamaniu. Radziłabym zatem delikatnie i minimalnie ją wysuwać z opakowania i nie naciskać nią za bardzo na usta.
Warto też ny szczególnie na nią uważać latem przy upałach. Moim zdaniem noszenie jej w kieszeni czy np. zostawienie w samochodzie grozi całkowitym i szybkim roztopieniem.
W upał nawet pobyt w torebce może źle się dla niej skończyć.

Jak dla mnie świetny zakup. Mam wiele pomadek, ale ta jest naprawdę wyborna.
Sama siebie zaskoczyłam, bo jeszcze jakiś czas temu w życiu bym takiego koloru sobie nie kupiła:)
A teraz stwierdzam, że całkiem mi pasuje nawet na dzień i dobrze się z nią czuję:)
My kobiety i ta nasza zmienność....

Posiadacie może te pomadki? Może inne kolory polecacie?
Koniecznie piszcie jakie a może jakieś są na waszej liście do zakupu?:)
_____________________________________
Na koniec...Byłam dziś na filmie "Sponsoring" Małgorzaty Szumowskiej.
Ależ ta
Juliette Binoche to piękna kobieta!


 Jest piękna...nazwałabym...w sposób zupełnie nie nowoczesny, taka nie "zrobiona"...

A w scenach podczas wywiadu w hotelu wygląda cudownie! Zwyczajnie ale jak bogini i ma tam piękną czerwoną szminkę:)
Nie mogłam oderwać oczu od tego koloru.

W ciągu kilku dni to już moje drugie spotkanie z tą aktorką.
Wieczorem w sobotę byłam na "Zapiski z Toskanii" z nią w roli głównej.

A w maju czeka mnie prawdziwa Toskania...odliczam dni:)

Pozdrawiam
Magda

środa, 21 marca 2012

Steve Jobs - po lekturze książki. Warto! - nie tylko dla miłośników jabłuszka:)

Dziś skończyłam czytać:


Uwielbiam biografie. Miłość do nich rozpoczęła się jeszcze w czasach podstawówki i trwa do dziś. Są niezwykle inspirujące...

Po lekturze tej książki...

Jak to jest zmienić świat? Wpłynąć na życie niemalże każdego człowieka. Nie tylko wizjami, ideą, wielkimi słowami czy deklaracjami ale przede wszystkim czynem.
Jak to jest realizować konsekwentnie każde swoje marzenie, przekuwać je na konkretne działanie, a jednocześnie sprawiać, że z Twoich pragnień i wizji korzystają miliony ludzi?

Uwielbiam jego pewność siebie, jego poczucie własnej wartości bez cienia arogancji.
Jego humor, skromność, pokorę i świadomość tego kim się jest i dokąd się zmierza.

Być jak jak Steve Jobs - o tak!
Mieć choć kawałek jego mózgu:), wolę walki, pracowitość i i tą niesamowitą konsekwentność!

Nie ważne czy kochasz wielkie, małe czy żadne technologie.
Nie ważne czy budujesz mosty czy sadzisz marchewkę przy domu...
Czy jesteś prezesem wielkiej korporacji, znaną modelką, recepcjonistką, panią z pralni czy prowadzisz schronisko wysoko w górach...
Bez względu na to w którym miejscu jesteś, od tego człowieka można się wiele nauczyć.

Steve Jobs skupił w sobie wielką inteligencję z ogromną skromnością i byciem przy tym "normalnym".

Tacy ludzie zdarzają się raz na milion lat!



Jest jednak w tym coś smutnego...Nawet wielkie umysły, potężne technologie i duże pieniądze nie wygrają z odwiecznym wrogiem ludzkości - śmiercią.


Zachęcam serdecznie do lektury.

Magda

poniedziałek, 19 marca 2012

MAC - 3 nowe kosmetyki. Tusz, pomadka, rozświetlacz + bonus.....mgiełka Victoria' Secret:)

 Trzy produkty MAC zakupione trzy dni temu :)

Rozświetlacz w kremie na jaki już spory czas się czaiłam.

Tusz wydłużający i podkręcający rzęsy. Nigdy nie miałam maskary z MAC - dlatego z ciekawości kupiłam.

Pomadka - zupełny spontan. Z tej serii pomadki MAC jeszcze nie miałam, z innych mam kilka i jestem bardzo zadowolona. Przyszła więc teraz pora na tą:)


Rozświetlacz Cream Colour Base - w kolorze Pearl Frost



 Maskara False Lashes Black
 

 

 Pomadka Sheen Supreme Lipstick w kolorze Korean Candy
 

 


  Wkrótce zrobię ich recenzję i przedstawię też swatch'e.
Jeśli jesteście ciekawi - już teraz zapraszam.


A na koniec moja mała dziś radość zapachowa:)
W ten piękny dzisiejszy dzień przyszła do mnie przesyłka z mgiełką Victoria's Secret.
Zapach Lost in Fantasy.
Zapach cudny! Od razu poniedziałek przestał byś straszny:)
Nie miałam jeszcze żadnej mgiełki tej marki.
Zakochałam się w niej, choć to jak na razie parę godzin od otrzymania:)
Niezwykle pięknie ten zapach komponuje się z nadchodzącą coraz śmielej wiosną.


 Mimo pięknej pogody ubierajcie się w miarę ciepło i chrońcie gardło!
Pierwsze oznaki wiosny bywają zwodnicze.

Magda