środa, 20 czerwca 2012

TAG: Bez czego nie zasnę, czyli co trzymam obok łóżka...Sporo zdjęć.

 

 Tagowała mnie już wieki temu Iwetto.
Najpierw nie miałam czasu na ten post, potem zapomniałam, potem jak sobie przypomniałam to pojechałam na urlop, potem ponownie zapomniałam i teraz jest:)



Bez przesady, że tam bez tego nie zasnę...Bo nie zasnę to tylko bez poduszki:), ale przygotowałam notatkę z tego co aktualnie znajduje się nieopodal mojego miejsca do spania.
Nie jest to stan constans. Oczywiście szczególnie zmieniają się kosmetyki - przynajmniej marki.
Wystrój szafki nocnej jednak też ulega transformacjom, bo uwielbiam w koło coś przestawiać, zmieniać. Taka choroba:)

Moja okolica łóżka wygląda tak:





I z lotu ptaka:)





Na stoliku trzymam małe białe proste pudełeczko z najpotrzebniejszymi rzeczami i akcesoriami, jakie używam przed snem lub po przebudzeniu.
To moja podstawa kosmetyczna - głownie nocna!





Obok duży krem do rąk w ozdobnej butelce z dowoznikiem. Pisałam o jego zakupie jakiś czas temu.



Obowiązkowo pudełko z chusteczkami.



Róża i koniecznie szklanka na wodę.

 

Zawartość pudełka:


1. Krem do rąk - przy łóżku u mnie musi być zawsze. Aktualnie jest to krem z minerałami z morza martwego. Zrobię jego recenzję jako osobny post.
2. Krem do stóp. Także u mnie produkt obowiązkowy. Obecnie kończę Lirene z 30% mocznikiem.
3. Masełko do ust. To ze zdjęcia recenzowałam tu>>. Nocne nawilżanie ust to u mnie rytuał od lat.
4. Sztyft do ust w postaci smakowej wazeliny. Fajny. Zamiennie używam z masełkiem.
5. W buteleczce ze spray'em hydrolat różany. Budzi mnie każdego ranka do życia.
6. Krem do rzęs z L'biotica. Staram się używać regularnie, ale różnie mi to wychodzi...
7. Lusterko podwójne. Dostałam kiedyś do zakupów w sklepie Orsay.

--------------------------------------------

W szufladzie: ładowarka do telefonu, dwie opaski do włosów, klips fryzjerski, notes, długopis, krem oliwkowy Ziaja i masło Shea z jakim nie rozstaje się chyba od 2 lat, sztyft do nawilżania skórek przy paznokciach (swoją drogą ten jest mocno badziewny i nie polecam).



Dodatkowo w szufladzie są u mnie zawsze białe bawełniane skarpetki i rękawiczki.
Zakładam je gdy robię grubą maskę z kremu czy masła shea na stopy lub dłonie. Obecnie jednak się piorą:)



Krem oliwkowy jest przeznaczony do twarzy. Ja jednak stosuje go głównie na stopy i tu sprawdza się znakomicie.
Także czasem na dłonie.
Świetny jest także na okolice nosa, szczególnie teraz kiedy po chorobie i ciągłym wycieraniu "kinola":) skórę w tym miejscu mam nieźle przesuszoną.



Masło shea jest niezwykle uniwersalne.
Traktuje nim stopy, dłonie, całe ciało, okolice pod oczami, skórki, usta.
Uwielbiam jego zapach - szczególnie przed snem.
Recenzja tego specyfiku pojawi się za parę dni.



Na niższej półce mam pudło ozdobne z sentymentalnymi osobistymi drobiazgami i książki.










Aktualnie kończę czytać (już drugi raz w życiu) "Potęgę podświadomości" J. Murphy.
Książka na stoliku nocnym u mnie to konieczność. Od dziecka nie zasypiam bez lektury.



Co jakiś czas też ostatnio zaglądam do dwóch książek "makijażowych".
"Perfekcyjny makijaż" Bobbi Brown oraz "Makijaż bez tajemnic" Rea Morries.



Na samym dole na podłodze białe pudełko z zapasami:)

 

Przechowuje w nim kosmetyki jakich może nie używam każdej nocy czy poranka, ale sięgam po nie raz na jakiś czas albo wymieniam je z tymi na górze:)
Niektóre czekają cierpliwe na swoją kolej by wjechać na górne piętro, inne wjeżdzają tam raz na jakiś czas (np. 2 razy na tydzień), po czym ponownie lądują na parterze:)



Dwie maski do dłonie z Oriflame i Ziaja.

    

Najlepszy balsam do usta na świecie - Tisane, a także znakomity balsam do paznokci tej samej marki Herba Studio.
Wieczny krem Nivea:)

                
                         

Zapasowe: Krem do stóp No.36 oraz krem do rąk z Cien (marka Lidl).
Maść ochronna z witaminą A.


                  
                                                               
Olejek tamanu - ratunek w wielu sytuacjach oraz krem masło kakaowe z Ziaja.
W sumie nie wiem co tu robi:)
Zwykle balsamuje się w łazience.
Tam też wykonuje pełną kosmetykę twarzy.

To masło chyba miało być alternatywą dla kremu do stóp czy innych miejsc wysuszonych. Do twarzy dla mnie się nie nadaje.
Na razie czeka...

  

Obok łóżka muszę mieć zawsze też osobistą butelkę wody.
To pierwszy napój jaki piję zaraz po przebudzeniu.
Często też sięgam po niego, jeśli obudzę się w nocy.



Oczywiście moje centrum nadawania, dowodzenia i odbioru - telefon.
Mój model to Samsung Galaxy SII.

 

Jestem ciekawa co wy trzymacie blisko swojej poduszki?
Piszcie w komentarzach lub zróbcie ten tag na swoich blogach jeśli takie prowadzicie.
Chętnie poczytam.

Taguję personalnie:
http://mojemalesacrum.blogspot.com
http://nasteczka.blogspot.com
http://thebrendahugo.blogspot.com
http://makeup-z-rozczkam.blogspot.com
http://scianymajauszy.blogspot.com


Zasady:
1. Napisz kto Cię otagował i opublikuj zasady zabawy. 

2. Wymień rzeczy, które zawsze znajdują się obok Twojego łóżka, np. na szafce nocnej. Jeśli chcesz, możesz także zamieścić zdjęcia. 

3. Zaproś do zabawy 5 lub więcej innych blogerek.


:)
Magda

Nowe naszyjniki z Azji + mały zakup masłowy:) z Lidla.

 Około miesiąca temu wspominałam o zakupach sztucznej biżuterii w Chinach.
Post tu>>

Drobiazgi wtedy kupione jak do tej pory dobrze się noszą.

Sięgnęłam zatem po koszyk zakupowy jeszcze raz w tym kierunku:)

Tym razem są to naszyjniki.

Pierwszy jest naprawdę świetnie wykonany.
Bardzo mi się podoba.


Lepiej nawet na żywo prezentuje się niż na zdjęciach.
Jest perłowo-biały.





Drugi to typ naszyjnika - kołnierzyk.
Złoto i biel.



Prezentuje się świetnie do białej bluzki - dziś właśnie miałam go na sobie w takiej stylizacji.
Jakość ok. Ale nie jest już tak solidnie wykonany jak ten pierwszy.



Oba kosztowały po $4,99.

Kupiłam też trzeci. Zdjęcie pochodzi z aukcji.



Nawet nie zdążyłam sama zrobić mu zdjęć:)
Odwiedziła mnie mama i z racji, że bardzo jej się spodobał - stał się jej własnością.
Klasyczny, skromny i pasujący do wielu strojów.
Dobrze wykonany.
Kosztował $3,99.

Przesyłka była bezpłatna. Myślę zatem, że się opłacało.
Biorąc pod uwagę, że ostatnio w H&M czy Mohito widziałam tego typu naszyjniki - wcale nie lepszej jakości w cenie 35-55 PLN.


Jeszcze mały dodatek z innej paczki:)
Dziś będąc na zakupach spożywczych w LIDL-u, natknęłam się na masło do ciała marki Cien.



Nigdy go tam wcześniej nie wiedziałam.
Zauważyłam, że jest w 3 zapachach: czekolada, mango i kokos.
Lubię kosmetyki Cien - jak na ich ceny są naprawdę dobre.

Powąchałam wszystkie masła i kokos najbardziej wydał mi się kokosowy:)
Uwielbiam zapach mango - ale akurat dla mnie był bardzo chemiczny.
Czekolada wcale nie pachniała czekoladą.
Kokos natomiast - kokosem bardzo!:)

Nie będę ukrywać, że wzrok przyciągnęło też opakowanie.
Lubię takie.
Można je potem użyć na inne kosmetyki np. peeling domowej roboty albo rzeczy wcale nie kosmetyczne.
Jest plastikowy, ale ładnie imituje szkło i jeśli chodzi o łazienkę, akurat preferuje nie szkło:)
Bo wiecie jak to jest zawsze mi coś spadnie, potłucze się, zleci na kafelki...

Widziałyście to masło?
Może to wcale nie nowość?



Ja dziś sprawdzę go na swoim ciele i dam znać;)
Kosztowało około 14 PLN za 400 ml.


Pootwierałam chyba wszystkie okna w domu i idę spać.
Poprzedniej nocy z duchoty nie mogłam zasnąć...

Do następnego...
Magda

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Wyniki losowania prezentu niespodzianki!

Przedstawiam wyniki losowania z okazji 200 czytelników!

Zgodnie z zapowiedzią z postu
>> wśród komentarzy wylosowałam jedną szczęściarę:)

Krótki filmik z przebiegu losowania:


Kochana napisz do mnie maila.
Na kontakt czekam do końca tego tygodnia czyli do 24 czerwca 2012.

Prezent niespodzianka powędruje do Ciebie najszybciej jak tylko będzie to możliwe.

Gratuluje!

Zwyciężczyni nie jest zobowiązana do pokazania nagród ode mnie.
Ale jeśli to uczyni - będzie mi bardzo miło:)

Wszystkim dziękuję za odwiedzanie mojego bloga, komentarze i subskrypcje.

Mam nadzieję, że niedługo będę mogła podzielić się z Wami kolejnymi nagrodami.

Buźka!
Magda

Niemieckie kosmetyki w rozdaniu u Angel. Zapraszam!

Witajcie!
Czy u Was też dziś upał?

Angel MakeUp World na swoim blogu rozdaje do 22 czerwca 2012 świetne kosmetyki niemieckich marek: Alverde i Balea.
Świetna sprawa, bo w Polsce w sklepach ich nie kupimy.


Polecam włączyć się do zabawy.

A dziś u mnie jeszcze post z info kto wygrał mini zabawę u mnie:)

Magda

sobota, 16 czerwca 2012

Yves Rocher - przyszła paczka z dobrociami. Nie zapomnijcie dziś kibicować!!!:)

 Wczoraj przyszło do mnie zamówienie z firmy Yves Rocher.
Lubię tą markę. Wiele kosmetyków naprawdę mają świetnych. Choć trafiły mi się też buble.
Pewne produkty od nich są kompletnie nie warte swojej ceny, inne natomiast tak.

Polecam kupować na promocjach.
Często w ich sklepie internetowym są świetne okazje.
W stacjonarnych także - ale wydaje mi się, że rzadziej.

Ja w sumie kupuje tylko wtedy gdy produkty są rabatowane.

Prawie zawsze też do zamówienie dołączają gratisy w postaci pełnowymiarowych produktów - jednego lub więcej
(zależy to od wielkości zakupów).

Co wybrałam tym razem?


Zakupy zrobiłam w ramach kuponu z Groupona.
Kupując kupon za 49 PLN można było zrobić zakupy za 100 PLN.
Załapałam się także na gratisową przesyłkę.

Jak zawsze zamówienie przyszło bardzo szybko.
W około 3-4 dni.

Dostałam też gratis dwa pełnowymiarowe produkty: pomadkę i żel do ociężałych nóg.
 Plus próbkę kremu nawilżającego.


 Sama zakupiłam poniższe kosmetyki.

Woda toaletowa So Elixir - 30 ml. Występuje też w pojemnościach 15 i 50 ml.
Kiedyś spodobała mi się w sklepie i teraz się skusiłam.
Nie jest to może zapach wysokopółkowy, ale na lato bardzo mi się podoba.
Lekki i świeży i nie nazbyt owocowy - czego osobiści nie lubię:)
Zobaczymy jak będzie z trwałością.

 
Woda toaletowa Dzika Jeżyna z serii Zapachy Natury - 20 ml.
Występuje też w wersji 100 ml.
Bardzo lubię ten zapach. To moje trzecie opakowanie.
Świetna do torebki. Odświeża.
Miałam chyba wszystkie zapachy z tej serii, ale ten przypadł mi najbardziej do gustu.
Nie jest słodki, mdlący, ale jakby lekko ostrawy:)
Dla mnie dość intrygujący i rzadko spotykany.
Jak na tego typu wodę - też całkiem trwały.


Zaintrygowała mnie także maseczka do włosów i twarzy z glinką marokańską.
Chwalona jest bardzo za zapach i ogólnie zbiera dobre recenzje.
Nie miałam jej wcześniej.
W sumie głównie kupiłam dla zapachu i w celach relaksowych.
Nie spodziewam się jakiegoś super działania, bo jakoś nie bardzo wierzę produktom do wszystkiego.
Ale może się miło rozczaruje:)


 W koszyku zakupowym musiał się także pojawić Szampon stymulujący na bazie białego łubinu.
Jest przeznaczony do włosów wypadających.
Miałam już kiedyś jedną butlę i byłam bardzo zadowolona.
Ma cudny zapach łąki. Woń rzadko spotykana w kosmetykach i za nią niezwykle tęskniłam.

Parę miesięcy temu pomógł mi w dużej mierze w walce z problemem wypadania czupryny.
Teraz już takiego kłopotu nie mam, ale co jakiś czas się jednak pojawia więc działam prewencyjnie.

Polecam ten szampon każdemu, bo włosy po nim są naprawdę super.
Miałam też z tej serii szampon do włosów przetłuszczających i też byłam usatysfakcjonowana:)

Kosmetyki te nie zawierają silikonów.
O dziwo jednak całkiem się dobrze pienią, a nawet bez użycia odżywki czy balsamu - włosy całkiem ok rozczesują.



 Z racji zadowolenia z szamponów wybrałam też tym razem maseczkę do włosów.
Ta sama seria. Maska jest odżywczo-odbudowująca.
Skierowana dla włosów suchych.
Nie mam specjalnie takich.
Choć ostatnio na końcach od czasu do czasu lekkie przesuszenie dostrzegam.
W nazwie nosi przymiotnik - błyskawiczna, a jak dla mnie takie produkty są jak znalazł:)
Liczę najbardziej na właściwości odżywcze i odbudowujące.

W ofercie mają też maskę przywracająca blask włosom.



 
Na koniec jeszcze jeden produkt do włosów.
Płukanka octowa z malin.
Uwielbiam zapach tych owoców.
Często go szukam w kosmetykach.

Płukanek już dawno nie używałam. Chyba lata. Bo jakoś mi z nimi nie jest po drodze.
Choć wiem, że te domowej roboty mogą zdziałać cuda.
Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej płukanki.

Zamierzam ją głównie używać po zmyciu oleju Sesa, jaki stale używam.
Mam nadzieję, że zapach malin będzie na włosach trwały, bo uwielbiam jak fryzura pięknie pachnie.

 
Z gratisów firma dołączyła SOS Żel do ociężałych nóg.
Sprawdzimy jak działa.


Druga rzecz prezentowa do pomadka Couleurs Nature. Nawilżająca o kolorze Francuska Róża.
Mam już tą pomadkę. Ten egzemplarz pójdzie zatem dalej.
Kolor jest naprawdę ładny i bardzo ją lubię.

 
W ogóle YR ma świetne pomadki do ust z tej serii, ale też z innych.
Mam kilka i polecam. Są znakomite.
Mają też boskie błyszczyki.

Postaram się za jakiś czas przygotować post z kolorówką od nich i tym co polecam, a co mniej:)
Z pielęgnacji - również.

 To tyle.
Ja lecę się kurować, bo dopadło mnie jakieś podłe choróbsko.
Gorączka, mega katar, ból zatok i gardła nie do zniesienia!

Ale muszę być na wieczór w miarę żywa! Nie ma to tamto!
Kibicowania nie przepuszczę, choć chyba nie dam rady drzeć się jak na dwóch poprzednich.

Krzyczeć tam za mnie proszę!:)
Cudnego kibicowania dla Was i pamiętajcie - DAMY RADĘ!!!

Magda