sobota, 20 kwietnia 2013

Denko kwietniowe. Może czymś Was skuszę, a może nie?:)

Przed wyjazdem na drugą półkulę musiałam posprzątać. Nie zniosłabym świadomości, że zostawiam w domu śmieci. Tak już mam:) Dlatego dziś serwuje Wam denko.


Udało mi się skończyć w ostatnim czasie 3 buteleczki zapachów.


Yves Rocher Pumme Delice Apple Delight.
Miniaturka 20 ml. Limitowana edycja zapachu na zimę. Przyjemny w chłodne dni. Natomiast nie do końca moim zdaniem to woń pieczonego jabłka, jak mówi nazwa. Ta marka wypuściła zdecydowanie lepsze "limitki perfum".

Sudennly Madame Glamour. Woda toaletowa z Lidla.
Swego czasu był na nią wielki szał. Kosztuje ok. 17 PLN/50 ml. Prawie wszyscy zgodnie twierdzą, że to dużo tańszy odpowiednik słynnego zapachu Chanel Coco Mademoiselle. Tego droższego miałam tylko próbki i rzeczywiście Sudennly jest w zasadzie identyczny, jedynie mniej trwały. Różnica cenowa za to ogromna. To nie są moje ukochane perfumy. Nie marze o oryginale, gdyż to nie do końca moje klimaty. Wolę przeznaczyć te pieniądze na bardziej wymarzone marki. Lidlowy zakup jednak lubiłam i bardzo przyjemnie mi się go używało. Wydajny niesamowicie i polecam spróbować.

Gabriela Sabatini Ocean Sun.
30 ml. Zapach kupiony zeszłego lata. Już na zawsze będzie mi się kojarzył z cudownymi wakacjami 2012. Bardzo letni, słoneczny, optymistyczny. Na urlop wyborny! Woda ta nie jest droga i często bywa na promocjach. Kiedyś z całą pewnością do niej wrócę, choćby by przywołać miłe wspomnienia...

  

Kolejne rzeczy to pielęgnacja.


Soraya Beauty Therapy Bio Kuracja witaminowo-mineralna. Tonik nawilżająco-odświeżający.
Kupiłam go już spory czas temu na promocji za 8 PLN. Jeszcze trochę go mam w buteleczce ze sprayem. Przyjemny, działa tak jak powinien. Bardzo lubię toniki tej marki. Jednak nie pobił mojego ulubieńca od Soraya czyli toniku z algami morskimi o jakim wspominałam w denku z lutego.

Floslek Seria do skóry z problemami naczyniowymi. Peeling enzymatyczny.
Zostało mi go jeszcze na jedno użycie. Akurat na dziś:) Polecam szczególnie osobą z cerą taką jak ja, czyli mocno naczynkową. Łagodny, a przy tym skuteczny. Wydajny. Z maseczką z tej serii (recenzja tu >>) tworzy bardzo udany duet pielęgnacyjny.

Balea Handlotion Sheabutter Vanille. Krem do rąk.
Uwielbiam go. Obłędny zapach orzechów z wanilią. Lekki i dobrze nawilżający. Błyskawicznie się wchłania. Miałam go około 10 m-cy. Jest tak niesamowicie wydajny. Ogromny plus za pompkę. Napis na opakowaniu informuje, że to wersja limitowana, ale może nadal jest dostępny? Ktoś wie? Obecnie mam wersję malinową tego lotionu i też jest ok, ale jakoś opcja z masłem shea bardziej mnie uwiodła.


Yves Rocher Avoine Organic Oats. Żel pod prysznic z owsem.
Duża butla 400 ml. Skusiła mnie już dawno promocja w sklepie internetowym tej firmy. Łagody, przyjemny, bardzo kremowy i delikatnym zapachu płatków owsianych. Super się pieni. Nie wysusza skóry, wydajny. Minus za butelkę. Nie ma dobrego dozownika. Zakrętka jest odkręcana, a pod nią duża nieporęczna dziura. Ja całość przelałam od razu do butelki z pompką po żelu z Soap&Glory. Tym sposobem służy mi wybornie i jeszcze trochę go tam mam.

Balea Pflege Dusche. Żel pod prysznic wiśnie i migdały.
Znalazł się w moich ulubieńcach marca. Tam piszę o nim więcej. Znakomity! Będzie mi brakować tego rozkosznego zapachu...


Floslek Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i rumiankiem.
Bardzo przyjemny i tani kosmetyk. Nie używałam każdego dnia, gdyż akurat nie mam takiej potrzeby, ale od czasu do czasu świetnie mi służył. Dobrze koi okolice pod oczami i zdejmuje opuchliznę np. po długiej pracy przy komputerze czy zarwanej nocy. Nie czyni cudów, ale jest przydatny. Polecam trzymać w lodówce.

Ardeco Baza na powieki pod cienie.
Jedni ją kochają, inni ostro ganią. Ja nie mam jej nic do zarzucenia. Moje powieki są wybitnie tłuste i ten kosmetyk znakomicie utrzymywał cienie na swoim miejscu. Zapach męski, ale ja akurat takie lubię. Wiem, że teraz jest wersja także bezzapachowa. Miałam ją z 4 lata (o ja niedobra...tak wiem pewnie już minął termin). Jestem pod wrażeniem wydajności. Używałam regularnie, a ona za nic nie chciała się skończyć:) Nie wyschła i nic się z nią złego nie stało. Do końca działała tak jak po tuż zakupie.


SkinFood Roce Mash Wash Off. Maseczka ryżowa do twarzy.
Moja recenzja jej w tym miejscu >>. Bardzo ją polubiłam.

Nivea Creme. 
Któż z nas nie zna tego kremu? Kultowy. Uniwersalny. Chyba najbardziej znany krem na świecie. Używałam na stopy, na dłonie, na ciało jako balsam, na usta na noc. Lubię go mieć. Głównie chyba z sentymentu. Pamiętam czasy kiedy w zasadzie z kosmetyków tylko/lub prawie tylko był ten krem i nie za wiele więcej...:)


Balea Body Lotion.
Miniaturka jaką kiedyś dostałam od Agnieszki z Niemiec - 82Inez. Leciutki, błyskawicznie wchłaniający się. Super koi i nawilża. Bardzo mi się go przyjemnie używało. Mleczna delikatna woń. Rewelacyjna konsystencja. Byłam zaskoczona. Zwykły balsam, a naprawdę godny polecenia. Jeśli tylko będę kiedyś miała taką możliwość, kupię pełnowymiarową butelkę.

Nivea Pure&Natural Olive&Lemon. Pomadka ochronna do ust.
Przez lata wypróbowałam wiele pomadek Nivea i stwierdzam, że ta jest jak dotąd najlepsza. Obłędny zapach, uzależniłam się od niego. Świetnie natłuszcza i nawilża usta. Bardzo kremowa. Wadą jest to, że dość łatwo się rozpuszcza. Szczególnie w upały. Ja co jakiś czas na noc wkładałam ją do lodówki. Znakomita i warta zakupu. Bardzo długo ją miałam.

Mincer Błyskawiczna maseczka wysoce rozświetlająca do cery z przebarwieniami.
Dwie maseczki w jednym "płatku". Nie znałam tej marki wcześniej. Maska jest świetna. Działa dokładnie tak jak mówi producent. Skóra jest rozświetlona, jaśniejsza, dobrze nawilżona. Pięknie łagodzi, wycisza, koi. Zero podrażnienia czy szczypania. Cudny zapach mandarynek. Polecam. Nie wiem tylko jak z działaniem na przebarwienia, bo takich nie posiadam. Minus za ciężką dostępność. Kusi mnie by spróbować innych masek tej marki.

Perfecta Beauty Mask Antybakteryjna maseczka na twarz. Oczyszczająca z wyciągiem z gruszki.
Nie mam trądziku, ale od lat ją kupuję w celu oczyszczenia skóry. Nie raz na blogu o niej wspominałam. Pachnie obłędnie gruszką i bardzo dobrze działa. Nie mam jej nic do zarzucenia.



Batiste XXL Volume. Suchy szampon.
Kolejna butla. Już nie wiem ile ich miałam. Ulubiony. Recenzje możecie znaleźć tu >>.

Vichy Normaderm Żel głęboko oczyszczający do twarzy. 
Niezawodny. Zawsze mogę na nim polegać. Jak do tej pory nie poznałam lepszego. Najpierw miałam 200 ml. Potem kupiłam 400 ml. Duża butla starczyła mi na rok. Zapraszam do poczytania mojej opinii na jego temat >>.


Tony Moly Shiny Foot Peeling Liquid. Peeling do stóp w formie płynu.
Azjatycki wynalazek. Co mnie zaskoczyło? Naprawdę działa. Trzeba jednak na efekt poczekać około 2-3 tyg. Nie radzę stosować go tuż np. przed urlopem. Należy uczynić to wcześniej. Gdyż skóra ze stóp odpada płatami i bardzo się łuszczy. Nie wygląda to pięknie. Za to potem? Aktualnie akurat na wyjazd stópki mam cudnie gładkie i mięciutkie, prawie jak u niemowlaka:) Po powrocie z urlopu zrobię osobną recenzję tego specyfiku.

  

Intimate Utra Compact. Chusteczki do higieny intymnej.
Kupione w jakimś markecie. Kompletnie mi wcześniej nieznane. Tanie ale beznadziejne. Ładnie pachną. Ale na tym koniec plusów. Małe, rwą się, tragiczni cienkie i ciężkie w użyciu. Nie polecam. Zostało mi jeszcze kilka sztuk. Zużyje podczas podróży, ale nigdy więcej nie kupię.

Facelle Chusteczki do higieny intymnej.
Te za to są ok. Moje któreś z kolei opakowanie. Nie raz już trafiły do postów z denkiem. Nie są drogie i dobrze spełniają swoją rolę. Nie wysychają, są odpowiedniej wielkości i grubości.



Błyszczyk Yves Rocher Couleurs Nature. Kolor 06 Fraise. Zapach truskawki.
Zużyłam miniaturkę otrzymaną jako gratis w sklepie. Pełnowymiarowe opakowanie także mam. Jeden z ukochanych produktów do ust. Znalazł się w ulubieńcach roku 2012 >>. Tam piszę o nim więcej słów. 

Może Was zaskoczy, że na koniec pokazuje papier toaletowy:) Mam nadzieję, że nikt tu nie poczuje się zniesmaczony.

Tami Hygiene. Nawilżający papier toaletowy.
Odkryłam go całkiem niedawno w Rossmannie. Plus, że można go wrzucać do toalety. Nie wiem czemu wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi. Błąd. Przydatny. Szczególnie w podróży czy jeśli zmuszeni jesteśmy być poza domem cały dzień i korzystać z "obcych" toalet. W domu też dzielnie służy od czasu do czasu. Chyba już na stałe będę go kupować. Choć ze względów choćby ekonomicznych tradycyjnego papieru jedna nie zastąpi:)
   

Skusiłam może czymś?:)
Magda

piątek, 19 kwietnia 2013

Drogeryjne zakupy kosmetyków pielęgnacyjnych.

Ciężko ostatnio u mnie z czasem. Brakuje go na wszystko. Wielkimi krokami zbliża się urlop, a przed nim mase spraw do zamknięcia. Wygospodarowałam jednak troszkę czasu i postanowiłam wrzucić post z zakupami z ostatnich kilku tygodni.

W pobliskiej drogerii osiedlowej była jakiś czas temu wyprzedaż. Skusiłam się na 4 rzeczy.


Under Twenty Wow! Energy. 2w1 nawilżający krem do twarzy z efektem stopniowego opalania.
Po przecenie: 10,99 PLN/50 ml.
Nie używam samoopalaczy, pomyślałam więc, że takim kremem dodam sobie choć trochę koloru na buzi. W sumie jestem mocno nieufna w stosunku do tego typu produktów, ale stwierdziłam, że za 11 PLN mogę spróbować. Na razie użyłam raz. Trochę boję się zrobić nim krzywdę przed urlopem:) Skóra po pierwszej aplikacji naprawdę ładnie wyglądała, choć rozczarował mnie fakt, że wyczuwałam podczas jego noszenia lekki zapach podobny do woni samoopalacza. Nie cierpię tego:(

Marion Nabłyszczacz do włosów.
Kupuje od dłuższego czasu. Nie używam codziennie, ale lubię go mieć. Tani i naprawdę działający bez przetłuszczania włosów. Normalna cena to ok. 9 PLN. Na wyprzedaży zapłaciłam 6,49 PLN/75 ml.

Floslek Żel arnikowy. 
Towarzyszy mi od lat. Znakomity na sińce, stłuczenia. Świetny na naczynka na twarzy i całym ciele. Polecam również pod oczy. Działa o wiele lepiej na rumień twarzy niż wiele specjalistycznych kremów. Cena promocyjna to 8,59 PLN/50 ml.

4. Ziaja Rebuild Peeling myjący gruboziarnisty.
Nigdy wcześniej go nie miałam. Jeszcze nie używałam, więc nie mam zdania. Nie był na wyprzedaży. Cena: 14,49 PLN/200 ml.

W Rossmannie jakiś czas temu w promocji kupiłam 2 kosmetyki.


Gliss Kur Hair Repair Ultimate Volume. Odżywka do włosów ekspresowa w piance.
Cena po rabacie: 14,99 PLN/125 ml. Czeka na swoją kolej do zastosowania.

Isana Hair Suchy szampon do włosów.
To moja 2 lub 3 butelka. Wg mnie z drogeryjnych powszechnie dostępnych produktów tego typu najlepszy! Udało mi się kupić na fajnej promocji za 5,99 PLN/200 ml. Nie pobija Batiste, ale nie wiele mu ustępuje i jest tani.

Drugie podejście do Rossmanna po pewnym czasie to zakup mydła w płynie i maseczek.


Palmolive Mydło w płynie z olejkiem migdałowym.
Uwielbiam te mydła. Warto czyhać na promocje. Cena wtedy jest bardzo korzystna i wynosi 8,99 PLN/750 ml.

Perfecta Beauty Mask. Antybakteryjna maseczka do twarzy z wyciągiem z gruszki.
Świetna od lat. Super oczyszcza. Zapach obłędny. Czasami ciężka do dostania. Cena ok. 2 PLN/10 ml. Bardzo polecam.

 Do Hebe w zeszłym tygodniu wpadłam tylko po antyprespirant na wyjazd, a wyszłam z 3 rzeczami:)


Dove Invisible Dray Antyprespirant nie pozostawiający białych śladów.
To mój ponowny zakup. Bardzo lubię ten kosmetyk. Działa świetnie, a przy tym jest delikatny i co dla mnie ważne nie brudzi ubrań. Nigdy mnie nie zawiódł. Lubię na urlopie mieć takie pewne produkty. Cena: 11,19 PLN/50 ml.

Ziaja Bloker. 
Ostatnio w denku o nim wspominałam. Skończył się i wiedziałam, że kupię go ponownie. Cena: 6,39 PLN/60 ml.

BeautyLook Mała szczotka do włosów. Włosie naturalne + sztuczne. 
Kosztowała 10,99 PLN. Chciałam mieć niedużą szczotkę do bagażu podręcznego w samolocie, a potem do torebki. Ta jest w sam raz. Jak na razie po tygodniu testów sprawdza się idealnie. Polubiłam jej wielkość. Świetnie i szybko rozczesuje włosy. Po jej użyciu są bardzo miękkie i mam wrażenie jakby zyskiwały również na połysku. Posiadam od ponad 1,5 roku Tangle Teezer tradycyjny oraz w kompakcie, ale jestem rozczarowana. Ta nowa szczotka za mniejsze o wiele pieniądze rozczesuje moją fryzurę o wiele sprawniej i wręcz błyskawicznie. Niestety o TT nie mogę tego powiedzieć.

 

 I jeszcze pierdółki. Od jakiegoś czasu w Lidlu można dostać świetne chusteczki nawilżające Frotto. Znakomite do torebki, samochodu, na wyjazdy itp. Są różne zapachy. Pierwszy raz kupiłam pomarańczę i melon. Teraz niedawno wrzuciłam do koszyka odświeżające oraz rumiankowe. Cena śmieszna: 0,99 PLN/15 szt. Na promocji udało mi się kupić je za 0,89 PLN:) Ładnie pachną i są mocne. Opakowanie praktyczne, małe z mocnym klejonym zamknięciem. Nic nie wysycha.

 

 Pozostając w temacie drobiazgów higienicznych, to w Biedronce od czasu do czasu bywają do chusteczki do higieny intymnej Intimea. Miałam już rumiankowe i byłam z ich 100 razy bardziej zadowolona niż z innych znanych marek. Dokładnie nie pamiętam ceny, ale są naprawdę tanie. Na zapas kupiłam rumiankowe i nagietkowe. 20 szt. w opakowaniu.
  

 Postaram się jeszcze przed wyjazdem wrzucić notatkę z drobnymi zakupami kolorówki. Mam nadzieję, że znajdę na to czas. Będę się starać.

Dajcie znać czy któryś w tych kosmetyków miałyście i jak wygląda wasza opinia.

Buziaki!
Magda

wtorek, 16 kwietnia 2013

Spacer po lesie dobry na wszystko!

Czy też tak macie, że jak zbliża się urlop to nagle wszystko tuż przed nim wali się na głowę? U mnie to norma. Zostało mi kilka dni do wymarzonego wyjazdu. W pracy sajgon, poza nią także wynikneły różne "przygody"...M.in. wczoraj niespodziewanie poszedł mi wahacz w samochodzie i ratunkiem stało się tylko lawetowanie. Swoja drogą jechałyście kiedyś lawetą z własnym autem na tyle?:) Ciekawe przeżycie...
Na szczęście mój mechanik poradził sobie z naprawą w jeden dzień i dziś już wszystko gra. Ja to bez samochodu czuje się trochę jak bez ręki.

Nawarstwiło się w jednym czasie masę innych spraw i stres miałam wczoraj tak olbrzymi, że postanowiłam rzucić wszystko i spontanicznie w ciągu dnia wybrać się na spacer. Mam to szczęście, że mieszkam tuż obok lasu. 


 Około 1,5 h wędrówki wśród drzew i cudna pogoda, dodały mi energii i od razu pozytywnie nastroiły. Bliskość natury zawsze tak na mnie działa. Uspokaja, powoduje uśmiech, przywraca wewnętrzną równowagę. 


Niebo było przepięknie niebieskie. Jeszcze mało zieleni ale z każdym dniem będzie jej więcej. Spotkałam też na dróżce małych mieszkańców lasu:)


Jeśli dopadnie Was nerw, przeżywacie ciężkie chwile, albo nie wiecie w co włożyć ręce, polecam choć na chwilę rzucić wszystko i udać się do parku, lasu, nad jezioro czy w góry. Gdzie tam mieszkacie...Zawsze to działa i pozwala nabrać dystansu do rzeczywistości!


Pozazdrościłam sama sobie poniedziałkowej przechadzki i dziś także udałam się w te rejony. Zostawiłam telefon w domu, wskoczyłam w wygodne buty i poszłam rozkoszować się wiosną w leśnym klimacie.

Polecam każdemu!
Magda

sobota, 13 kwietnia 2013

Wyprzedaż kosmetyczna z mojej toaletki.

Zrobiłam porządki w toaletce. Zebrało się sporo kosmetyków i akcesoriów jakie bardzo chętnie znalazły by nowy dom.
Wiele rzeczy jest zupełnie nowych i nigdy nie używanych. Inne użyte dosłownie kilka razy. Może coś Was zainteresuje?

Zapraszam do zakładki Sprzedam >>. Tam więcej szczegółów. Z czasem będzie się tam pojawiać więcej rzeczy kosmetycznych i nie tylko (odzież, torebki, biżuteria również), dlatego warto regularnie odwiedzać.


Jeśli coś Wam wpadnie w oko, piszcie na maila: 77gerda@gmail.com.

Pozdrawiam
Magda

piątek, 12 kwietnia 2013

Sałatka z tuńczyka na wiele okazji.

Ta sałatka to żadne odkrycie kulinarne. Jestem pewna, że wiele z Was już od lat robi taką lub podobną w swojej kuchni. Wiem jednak, że wiele czytelników mojego bloga to młode osoby, dopiero stawiające pierwsze kroki w kulinarnym świecie:) Może właśnie do nich szczególnie trafi ten przepis?


Prosta, smaczna, szybka i dobra na wiele okazji. Znakomita na śniadanie i kolacje. Sprawdza się wybornie na piknikach, różnych imprezach domowych czy do zabrania jako lunch w pracy.

Składniki:
- 2 puszki tuńczyka w sosie własnym
- puszka kukurydzy konserwowej
- 3 jajka ugotowane na twardo
- 1 starta surowa marchewka
- sok z cytryny
- sól, pieprz
- majonez - 1 łyżka
- 1/3 łyżeczki startego chrzanu - opcjonalnie
- 1-1,5 łyżki kaparów - opcjonalnie


Przygotowanie:
1. Odcedzam tuńczyka i wrzucam do miski. Zwykle 1-2 łyżek zalewy zostawiam i także dodaje do sałatki, jest wtedy bardziej "soczysta".
2. Dodaje odcedzoną kukurydzę, startą marchewkę i pokrojone w drobną kostkę jajka.
3. Następnie skrapiam sokiem z cytryny. Ja lubię go dość sporo, gdyż kocham połączenie smaku ryby z cytryną.
4. Uwielbiam w tej sałatce odrobinę chrzanu. Świetnie podbija smak tuńczyka i marchewki. Koniecznie sprawdźcie z tym dodatkiem.
5. Wrzucam kapary. Super pasują z rybą. Wystarczy odrobina, ma to być tylko mały dodatek. Jeśli ich nie macie, oczywiście nie jest to składnik konieczny. 
6. Na koniec dodaje majonez. Wystarczy naprawdę minimalna ilość. Mieszam. Sprawdzam smak i przyprawiam solą i pieprzem już na samym końcu. Zdarza się, że sałatka już w ogóle nie wymaga dodatkowych przypraw. Dlatego warto z nimi zaczekać po dodaniu wszystkich elementów.


Banalne prawda? Uda się każdemu.
  

Świetna na drugie śniadanie albo do zabrania w podróż.


Smacznego!
Magda

wtorek, 2 kwietnia 2013

Ulubieńcy kosmetyczni marca 2013.



1. Isana Odżywka do włosów łamliwych i matowych. Postać sprayu, jest bez spłukiwania.
Mam ją kilka miesięcy. Zaraz po kupieniu namiętnie używałam, a potem jakoś zmieniłam na inne produkty i o niej zapomniałam. Błąd, gdyż to świetny produkt.



W marcu szczególnie często ją stosowałam. Nie mam zniszczonych włosów czy mega suchych, więc nie wiem czy na takich zdziała cuda. Ja cenię ją to, że nadaje włosom lekkość, sprężystość, pięknie się rozczesują i zyskują połysk. Do tego są przemiłe w dotyku. Nie ustępuje moim zdaniem działaniem innym droższym tego typu produktom. Plus za to, że nie obciąża kompletnie fryzury, a u mnie wiele kosmetyków to czyni. Tania i niezwykle wydajna.


2. Gliss Kur Hair Repair Eliksir z Olejkiem Pielęgnacyjnym.
Wspominałam o jego zakupie w haul'u na początku lutego. Udało mi się dostać ten olejek w zestawie z szamponem - razem za 14,99 PLN.



Olejek jest rewelacyjny. Używam 2 miesiące, a prawie nie ubywa. Wystarczy 1-2 krople by włosy stały się gładkie, błyszczące, niezwykle miękkie. U mnie po aplikacji na wilgotne włosy, fryzura zyskuje na objętości. Mam uczucie jakby włosów było więcej i były grubsze, zero puszenia. Skręt naturalnych loków poprawiony i bardzo sprężysty. Nie obciąża kompletnie, choć trzeba pamiętać o nie przesadzaniu z ilością. 
Stosowałam kilka razy także do olejowania i na włosy suche - końcówki i tu także działa świetnie.

 

Wygodna aplikacja. W marcu moja pielęgnacja włosów po myciu wyglądała przeważnie tak, że spryskiwałam głowę wspomnianą wyżej odżywką z Isany (włosy po całości), a potem na końce lub/i na 1/3 włosów nanosiłam olejek Gliss Kur. Świetnie ta metoda się u mnie sprawdziła! 


3. Balea Żel pod prysznic Wiśnie i Migdały.



Jego zapach jest obłędny i uzależniający. Sam żel nie czyni jakiś cudów ze skórą. Dobrze myje, ładnie się pieni, choć wg mnie jest lekko za rzadki, ale ten zapach....Poezja! Niestety nie utrzymuje się długo na ciele, ale podczas kąpieli jest intensywny. Niezwykle ciepły, na zimne dni super. Jeszcze troszkę go mam (butelka ma 300 ml) i już smutno mi, że to seria limitowana:( Posiadam dodatkowo balsam o tym zapachu, więc jak żel się skończy, przystąpię do jego używania by ta woń była ze mną jak najdłużej.


4. Yves Saint Laurent Touche Eclat Radiant Touch Luminous w kolorze Ivory nr 2.
W zasadzie to ulubieniec całego ostatniego kwartału, jednak wolałam dłużej go potestować. Na moim blogu jest osobny post na jego temat - prezentacja. Zapraszam do zajrzenia. 
Muszę powiedzieć, że to najlepszy korektor rozświetlający jaki do tej pory miałam. Pięknie odbija światło. Od razu twarz staje się jaśniejsza, obudzona, młodsza. Nie wchodzi w żadne załamania skóry. Nie roluje się i trzyma cały dzień. Rozświetlenie nawet po 12 h nie mija i cały czas jest takie samo. Wystraszy kilka kropek kosmetyku. Jest wydajny i prosty w aplikacji. Bardzo kremowy, lekki. Kolor nr 2 wg mnie idealny dla większości karnacji. Piękne opakowanie, wygodny pędzelek. Niestety cena koszmarna:( Jestem w sumie zła, że tak mi się spodobał, gdyż jest drogi:( Lubię go też nanosić na powieki jako bazę pod cienie lub sam. Cudnie otwiera oko. Wiele osób skarży się, że nie jest kryjący. Ja nie mam dużych problemów z cieniami, więc dla mnie krycie jest ok. Ale rzeczywiście przy dużych zasinieniach, może nie dawać rady. Można moim zdaniem jednak łączyć go z jakimś dobrym produktem kryjącym. Np. z świetnym pod tym względem Mac Pro Longwear Concealer.
YSL używam także do rozświetlenia miejsc na twarzy np. okolic nosa i czasem kości policzkowych. Tu także sprawdza się doskonale.


5. Pędzel Hakuro H54.
Pędzel dla mnie idealny. Zamiesiłam go w ulubieńcach marca teraz, ale tak naprawdę to mam go 2,5 albo nawet 3 lata i kocham od samego początku. Często zmieniam pędzle, testuje nowe, mam fazy na różne marki, ale do niego stale wracam i najczęściej używam. Przez te kilka lat jest dokładnie taki jak po zakupie. Nic się z nim nie dzieje. Był myty tysiące razy, a nie wypadł z niego żaden włosek. Rączka w super stanie. Nawet napisy się nie starły. Solidny, dobrze zrobiony, odpowiedniej długości.


Jest przeznaczony do podkładów płynnych i sprawdza się w tej roli znakomicie. Dla mnie jednak jest dalece bardziej uniwersalny. Można nim nałożyć puder sypki czy w kamieniu, wszelkie minerały. Bardzo często go tak używam. Spokojnie też zaaplikujecie nim bronzer czy róż. Jak znalazł na wyjazdy, urlopy itp. Jednym pędzlem wykonacie spokojnie cały makijaż twarzy.



Dla mnie wielkość akurat. Dociera nawet w trudne miejsca twarzy. Wybitnie miękki. "Mizianie" nim po twarzy jest wręcz relaksacyjne:) Odpowiednio ukształtowany. Zbity ale nie tak ścisło. Ideał i już!:) Troszkę długo schnie, ale nie są to jakieś wieki. Polecam każdemu.


 Napiszcie czy miałyście te artykuły i co o nich sądzicie?

Jaki post chcecie jako kolejny? Dziś na FB umieściłam kilka propozycji tematów. Może zagłosujecie? Będę wdzięczna. Lubię kiedy wraz ze mną tworzycie tego bloga.

Z góry dziękuję:)
Magda